wtorek, 15 czerwca 2010

Hej Hej rege dej...

Niby fajnie ale nie do końca. Ogółem można powiedzieć, że tegoroczny Reggae Day wypadł dobrze i fajnie. W moim osobistym odczuciu wypadł dobrze, gorzej od poprzedniego roku ale nie o tym. Chciałbym zastanowić się nad kwestią sprzedaży biletów przez fotoreporterów aby uzyskali oni akredytację. Czy nie jest to przypadkiem pewna pomyłka? Jak żyję nie spotkałem się nigdy z takim zjawiskiem, prędzej bym zrozumiał zapłacenie za akredytacje typu: wchodzą większe redakcje regionalne i krajowe a mniejsze mogą kupić specjalne wejściówki ale nie pracowanie jako chodząca kasa biletowa. Do takich wniosków doszło wielu fotografów. Fotoreporter nadal nie jest osobą która idzie sobie pocykać dla picu zdjęcia i wrzucić na bloga dla zabawy, fotoreporter idący na koncert wysłany przez gazetę idzie zrealizować tam materiał, idzie do pracy a nie, żeby się dobrze bawić choć nie ukrywam, że da się obie kwestie połączyć. Idąc na koncert np. Bobyego McFerrina nie sprzedawałem biletów, nie roznosiłem ulotek itp. każdy kto się akredytował został przyjęty jako osoba która dzięki swej pracy wypromuje jeszcze bardziej festiwal i gwiazdę. Reasumując, nie będzie fotografii za darmo i za akredytacje, nie będzie proszenia się o wejściówki, nie będzie równych i równiejszych. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nie zostanie popełniony ten błąd, jeżeli warunki się nie zmienią lub będą podobne, nie dajmy się wyzyskiwać i stawiajmy twardo swoje warunki. Albo chcemy zdjęcia albo ich nie chcemy...


Bo niektórzy to się pchają na pierwszy plan i chcą być świętsi od Papieża. Macin Opałczyński. fot Jakub Wosik/ ŻC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz